Blog Ani znam od dawna (link tutaj), często korzystam z zamieszczonych tam przepisów, są one bowiem proste i przyjazne a zarazem zawsze mnie zaskakują. Często zdarza się w nich ciekawe połączenie, tajemniczy składnik, który sprawia,że znany przepis, czy znajoma potrawa wypadają rewelacyjnie i wchodzą do naszego regularnego jadłospisu. Odkąd zostałam mamą moje lubione przepisy z bloga Ani to te "na jedna rękę" ;)
Od jakiegoś czasu Ania wraca do retro przepisów, smaków znanych od dziesięcioleci w polskiej kuchni, niejako je dostosowując do aktualnych preferencji i możliwości. Czasem wzbogacając o całkiem trendy składnik :)
I właśnie taka książka, jaka niedawno ukazała się na rynku była tylko kwestią czasu. I bardzo dobrze, bo powrót do korzeni, smaków znanych i lubianych - nie tylko na Boże Narodzenie czy inne specjalne okazje, ale również na co dzień - to coś, czego ja osobiście szukałam w książkach kulinarnych. Mam bowiem przesyt pewnych trendy składników, wszelkich eko, bezglutenowych itp. Dobrze wrócić do tego, co się zna i lubi.
To, co mnie urzekło to ogrom pracy, który Ania włożyła w to, żeby książka wyglądała, tak jak dostają ją czytelnicy. Po raz pierwszy zdarza się, żeby autorka podała uwagi techniczne, które przydadzą się tym, którzy nie są aż tak zaznajomieni z techniką kulinarną. Do tego każdy z proponowanych przepisów poprzedza przepis oryginalny i krótkie wprowadzenie, widać, że większość przepisów autorka wypróbowała większość z nich dostosowując do bliższych nam smaków.
Sama książka podzielona jest na następujące rozdziały:
Zupy
Sosy
Przekąski, pasztety i różne dania zimne
Ryby i owoce morza
Mięsa
Jarzyny i grzyby
Jaja
Potrawy z maki kaszy i ryżu
Leguminy
Kremy, zefiry, galarety
Ciasta, ciastka i pieczywo
Zapasy zimowe
Napoje
czyli wszystko to, czego potrzebujemy, prawda?
Każdy z nich poprzedza wstęp z licznymi odwołaniami do oryginalnych książek, z których korzystała autorka, a na dokładkę piękne zdjęcia zarówno te retro, jak i teraźniejsze z delikatną retro nutką. Jestem pod ogromnym wrażeniem i gorąco polecam.
Anna Włodarczyk, pasjonatka gotowania i fotografii, opowiada o kuchni przedwojennej, którą
wbrew pozorom wiele łączy ze współczesną: bogactwo smaków i składników, zapożyczenia gastronomiczne z innych państw, zwyczaje kulinarne. Ówczesnym gospodyniom znane były produkty, które my jeszcze niedawno uznawaliśmy za nowinki. Na przedwojennych stołach pojawiały się takie potrawy jak amerykańska zupa z ostryg, pilaw turecki, włoskie pasty czy francuskie suflety. Niektóre powszechnie używane niegdyś składniki na nowo odkrywamy dopiero teraz, w drugiej dekadzie XXI wieku – topinambur, tak kiedyś lubiany, właśnie wraca do łask, podobnie jak brukiew czy skorzonera. W książce znalazło się ponad 100 najróżniejszych przepisów , m.in. na lekki różowy tartar, zupę ludzi pracujących, „zupę nic”, pasztety i pieczenie, forszmak, podczas, pierogi, knedle, leguminy, suflety, zefiry, lody, magdalenki, strudle, torty, ocet, pikle, konfitury i nalewki, kruszon, orszadę i podpiwek kawowy. Poza przepisami autorka podaje wiele informacji na temat ówczesnego świata, przedwojennej kulinarnej codzienności i problemów dawnych gospodyń.
Dobry pomysł na prezent :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
OdpowiedzUsuń