czwartek, 2 marca 2017

Marcin Przybyłek - Orzeł Biały



Jest rok 2057. Wskutek działań ubocznych N-Genu, leku hamującego starzenie się, ludzie przemieniają się w zielone, żądne krwi istoty przypominające orków. Zniszczona zostaje technologiczna infrastruktura globu, tkanka społeczna rozpada się i przeobraża. Ostatnią enklawą ludzkości jest Polska. Twierdza Polska. W niej dzielni woje doborowych oddziałów piechoty zmotoryzowanej, w tym batalionu „Orzeł Biały”, będą musieli stawić czoło nie tylko zalewowi Zielonoskórych, ale i swoim słabościom, w tym brakowi higieny, który szczególnie doskwiera sierżantowi… Ale nie uprzedzajmy faktów.

Wojna to temat bardzo intrygujący, wszyscy wiedzą, że wojna przynosi ból i stratę, a jednak tak bardzo do niej dążymy...

(Wojna cz. 1)

Ostatnio trafiło do mnie kilka książek mniej lub bardziej sci-fi dotyczących wojny. Pierwszą z nich był Orzeł Biały Marcina Przybyłka.

Jej... aż nie wiem od czego zacząć.

Założyłem sobie kiedyś sztywny podział na książki fantasy i książki since fiction. Jedno to magia, czary, niesamowite stwory, a drugie to nauka, kosmos i przyszłość. Zdaję sobie sprawę, że ten podział jest sztuczny i jest mnóstwo pozycji, które się mogą wzajemnie przenikać (przykład - naukowe wyjaśnienie umiejętności postrzeganych jako magia). Pan Marcin zrobił to trochę inaczej.
Z góry przepraszam, jeśli komuś popsuję lekturę zdradzając o czym ona jest.

Otóż w Orle Białym mamy Orków! Takich warhammerowopodobnych Zielonoskórych. Tyle, że zielonoskórzy nie są inną odrębną rasą stworzoną przed wiekami, tylko zostali stworzeni przez samych ludzi, albo ich żądze do wiecznej młodości. Pewna szczepionka, która miała być lekiem na starość i dzięki której ludzkość zdobywała się na realizację najskrytszego marzenia, okazała się być mutagenem, który przekształca ludzi w Orków... Oczywiście o tym skutku ubocznym ludzkość dowiedziała się jak już było za późno.

Naiwne ? (but wait, there's more) Pominę fakt, że mutacja objawiła się w najdogodniejszym momencie, kiedy większość globu była już 'zaszczepiona'. To główny wątek, ale naiwnych wprowadzeń mamy więcej - otóż wyobraźcie sobie, że zacofany ciemnogród w Polsce - ten (powiedzmy, który teraz zwalcza WOŚP) nurt w polskim życiu prywatnym i politycznym, poprzez odrzucenie chorych idei wiecznej młodości, które są wbrew Bogu i naturze, uchronił nasz kraj (i tylko nasz) przed zatraceniem ludzkości i wartości humanitarnych (sic!)
(you think its a greenskin ? nope, it's just Chucktesta)

Dalej! Dalej!

Jedną z bardziej rozbudzających wyobraźnię rodaków jest idea Wielkiej Polski (a kiedy byliśmy wielcy? no za króla... yyy... tego z mieczem i...) to, może Polska będzie wielka jak przywrócimy monarchię? Feel free - Pierwszy król okazał się też niezwykłym ekonomistą, który pchnął gospodarkę - nadał jej tempa w świecie ograniczonego dostępu do zasobów spoza granic kraju...


Ech...
Powieść kreowana jest na pokazywanie fragmentów to z jednego obozu, to z drugiego...
Ograniczenie intelektualne Orków nadrabiają tężyzną (nic odkrywczego) i w związku z tym pojawia się kilka śmiesznych epizodów (wyposażenie żywej rakiety w spadochron), ale ogólnie Zielonoskórzy są antypatyczni, a jedyna rasa (biała oczywiście) ludzka jest dotknięta Bożym Palcem.

Przepraszam, ale w pewnym momencie miałem dość mesjanizmu, kreowanego trochę sztuczni ei na siłę,  trochę też mam dość tej manii nacjonalistycznej, promowanej w Polsce obecnie. Szkoda, ze niektórzy pisarze - nie partykularnie autor- dali się wciągnąć w przepychankę w jedną lub drugą stronę (oczywiście w szczególności gdy dzielą się swoimi poglądami, które są opozycyjne w stosunku do moich, choć to dość łatwe, to akurat w obecnej sytuacji politycznej, jest bardzo drażniące).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz