Zagubiona wśród mazurskich lasów wioska stała się dla Nataniela spokojną przystanią.
I nie tylko dla niego. To tutaj swój nowy dom znalazła mała Emilka, tutaj walczą o swoje szczęście inni życiowi rozbitkowie. Czy Senna stanie się miejscem, gdzie spełniają się marzenia?
Nataniel nie może przestać myśleć o tajemniczej dziewczynie, którą uratował w wigilijną noc. Marta pragnie odbudować relacje z córką, a Mateusz kocha kobietę, która niestety nie jest mu przeznaczona. Wszyscy spalają się w pogoni za tym, czego pragną ich serca, nie wiedząc, że marzenia często spełniają się nie w porę i nie tak, jak to sobie wyobrażamy.
Okazuje się, że szczęście to droga do celu, a nie sam cel.
Książka z jedną z najpiękniejszych okładek, jakie widziałam ostatnio. Przywołująca klimat beztroski, szczęścia i radości. W jego poszukiwaniu tym razem - jak to często bywa w powieściach polskich autorek książek obyczajowych - udajemy się na Mazury. Może ze względu na miejsce bardziej odpowiednia bałaby okładka z dziewczynką w polu z makami, ale tym niemniej jest w niej coś magicznego...
Nasi bohaterowie jednak, ich losy i miejsce, w którym się znajdują na życiowej drodze nijak mają się do sielankowego obrazka z okładki. Każde z nich zmaga się bowiem z bolesną przeszłością i trudną teraźniejszością, a perspektywy na beztroską przyszłość mają marne.
Marta, zraniona przez ukochanego, z błędem lekarskim, który popełniła, a który to przyczynił się do śmierci pacjenta ucieka na wieś, by tam odbudować więź córką. Jednak Oliwia, wcale nie przybywa, by w Wigilię pojednać się z matką, wyrachowana i bezwzględna dziewczyna ma w swojej głowie plan, który nijak nie ma się do tego, co zaplanowała Marta. Na drodze Oliwii staje również nasz drugi bohater - Nataniel - chłopak, który kiedyś w górach uratował Oliwii życie, przez co sam stał się kaleką. Również on ma za sobą bolesną przeszłość - dawna miłość okazała się być kimś zupełnie innym, niż chłopak się spodziewał, w dodatku pozostawiła mu pod opieką swoje dziecko - pięcioletnią Emilkę, która nie wie, że jej matka trafiła do więzienia.
Tymczasem los dla naszych bohaterów przygotował całkiem sporo niespodzianek, takich, których zupełnie się nie spodziewali...czy będą to dobre zmiany i łagodne życiowe zakręty?
Wydaje mi się, że Katarzyna Michalak ostatnio lubuję się w trudnych relacjach, bolesnych przeszłościach bohaterów i planowanych dla nich zmianach, nie zawsze łatwych i oczywistych. Tak jest i w tej powieści. Muszę przyznać, że mimo, iż nie czytałam wszystkich jej powieści to jednak odnoszę wrażenie pewnego schematu, który przewija się przez większość z nich, przez co również, jak i ta staja się boleśnie - dla czytelnika - przewidywalne...Może trzeci tom serii mazurskiej mnie zaskoczy? Bo tutaj nie znalazłam nic odkrywczego, a autorce nie udało mi się mnie zaskoczyć. Przewracając kartki miałam wrażenie, że już o tym czytałam, to już było i nawet rezolutna pięciolatka - tytułowy promyk słońca na tle innych bohaterów - nie mogła tego zmienić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz