środa, 4 stycznia 2017

Arleta Tylewicz - Szczęście do poprawki

Historia Jagody może zdarzyć się każdej kobiecie – i niejedna w tej historii znajdzie opowieść o sobie.

Jagoda, dziennikarka kolorowej prasy, żyje w przekonaniu o swoim udanym małżeństwie. Priorytetem dla niej jest ukochany mąż. I właściwie niczego więcej nie oczekuje od losu. Nie próbuje wyjść poza ramy, które sama sobie stworzyła. Jej życie, pozornie pozbawione trosk, jest doskonałe do czasu, gdy dowiaduje się o zdradzie męża. Po raz pierwszy staje przed koniecznością podjęcia samodzielnej decyzji: co dalej? Zagubiona i nieprzystosowana do stawiania czoła przeciwnościom, musi dorosnąć i stać się kobietą niezależną. Spotyka na swej drodze życzliwych ludzi, którzy są gotowi dać jej wsparcie, jednak nie potrafi pozwolić sobie pomóc. Szamocze się między chęcią powrotu do dawnego życia, uratowaniem małżeństwa, a pragnieniem niezależności i szacunku do siebie samej. Jednak los daje Jagodzie oręż w walce o własne szczęście.
„Szczeście do poprawki” to opowieść o zranionym uczuciu, rozczarowaniu i zdradzie, ale też o bezinteresownej przyjaźni i głębokiej miłości. O tym, że nigdy nie jest za późno, aby zacząć wszystko od nowa i tylko od nas zależy, czy będziemy żyć pełnią szczęścia, czy tylko jego iluzją.




Mam duży problem ze zrecenzowaniem tej powieści. Z jednej strony temat trudny, bolesny i niechciany do spotkania w prawdziwym życiu przez nikogo. I dobrze, ze powieści takie, jak ta powstają, bo kobietom zdradzonym i porzuconym dają nadzieję i wiarę, że można sobie życie po zdradzie ułożyć, że druga szansa - często lepsza/szczęśliwsza - jest możliwa. To zdecydowanie plus, bo opowieść jest po prostu życiowa, nie jakoś specjalnie skomplikowana i wielowątkowa, tylko normalna, może ciut przewidywalna, ale czasem po prostu ma się ochotę na takie historie. Bo dzień jest słabszy, bo trzeba pozytywnie go zakończyć, bo wiadomo, ze będzie happy end ;)

Z drugiej strony główna bohaterka irytowała mnie niemal przez 3/4 powieści, swoją głupota, infantylnością i naiwnością. Podejmowane przez Jagodę decyzje zaskakiwały brakiem zdrowego rozsadku i były niestety momentami głupotą. Dla mnie główna bohaterka - jakich kobiet niestety wiele - to typowa bezwolna żona, która godzi się ze wszystkim, co postanawia mąż i o czym on decyduje. Zachowanie dla mnie niezrozumiałe i nieakceptowalne ;) Chyba nie potrafiłabym jeździć po mieście taksówką, bo mąż nie pozwolił mi kupić sobie auta... to taki przykład najgorszy z wielu w tej powieści. I taką to kobietę mąż zdradza - kobietę mało samodzielną, bez stałej pracy,a uta, nie potrafiącą do końca zadbać o siebie samą, w dodatku trochę stłamszoną przez matkę i jej tradycyjne podejście do małżeństwa - bez rozwodów w rodzinie. Oczywiście, jak nietrudno się domyśleć jagoda wybacza mężowi parokrotnie... Jaki jest finał? Musicie same się przekonać, ale powiem tyle, ze nasza bohaterka w końcu się ogarnie i całe szczęście, bo finał powieści - ciepły i pozytywny ratuje całość. 

1 komentarz: