poniedziałek, 5 października 2015

Anna J. Szepielak - Znów nadejdzie świt

Elwira zawsze twierdziła, że w przeszłości jej chłopskiej rodziny nie kryją się żadne tajemnice i skandale. Nigdy więc nie słuchała uważnie licznych opowieści prababci Basi. Radosna i żywiołowa, otoczona przyjaciółmi kobieta woli żyć teraźniejszością w spokojnym miasteczku nad Czarnym Potokiem. Jednak na losach kolejnych pokoleń jej bliskich cieniem położyło się tragiczne wydarzenie sprzed prawie 150 lat. W skomplikowanej historii przodków Elwiry jest miejsce zarówno na prawdziwą miłość, jak i cierpienie oraz troski.
Czy wyrządzona krzywda zostanie odkupiona, a winy wybaczone? Jak postąpi Elwira, gdy życie postawi przed nią zadanie podobne do tego, jakie było udziałem babek?

Anna J. Szepielak snuje opowieść o kilku pokoleniach rodziny, dla której bezwarunkowa miłość i wsparcie w trudnych sytuacjach zawsze były najważniejsze.










To moje pierwsze spotkanie z tą autorką, a że zapowiadało się sagowo i rodzinnie z dużym zainteresowaniem i ciekawością przystąpiłam do lektury.





Całe szczęście autorka zaczyna swoją powieść od zupełnie innego punktu wyjścia a mianowicie nie przenosi się w przeszłość, tylko od niej zaczyna, poświęcając tej części, jak okaże się później, najwięcej uwagi. I tak poznajemy przodków Elwiry - poczynając od końca XIX w. wraz ze wszystkimi tajemnicami i sekretami, życiem codziennym i momentami przełomowymi.
Prapraprapra...babka naszej bohaterki w dzieciństwie traci rodziców w tragicznych okolicznościach, chłodno wychowywana na dworze, w którym wcześniej pracowali jej rodzice, odnajduje w końcu szczęscie u boku męża w prostym życiu na wsi. Jednak los bywa przewrotny i stawia przed małżonkami propozycję wiążącą się z przyjęciem na siebie obowiązku i tajemnicy w zamian za gwarancję lepszego życia...Szczegółów zdradzać nie będę, ale muszę przyznać, ze wraz z rozwojem akcji i przybywaniem bohaterów robiło się coraz bardziej ciekawie, tak, że cześć "historyczną" przeczytałam w jeden wieczór...Niestety losy Katarzyny i jej dzieci urywają się na początku XX w., a następnie autorka przenosi się z akcją w lata osiemdziesiąte, a potem szybko w dziewięćdziesiąte. I niestety brak spójności, duża "przerwa" w opisie losów rodziny powoduje, ze druga cześć powieści bardzo traci na wartości. Do tego pierwsza część wydaje się być bardziej dopracowana i szczegółowa, druga zdecydowanie odstaje od niej poziomem.
Myślę, ze dużo lepszym pomysłem byłoby napisanie dłuższej (w dwóch tomach?) sagi rodzinnej - wielowątkowej i wielopokoleniowej, tak, żeby lektura losów rodzinny we współczesności po prostu się nie dłużyła...
Tak nawiązanie do tajemnic z przeszłości są niewystarczające, brak informacji o losach wszystkich postaci z części pierwszej-często tylko zdawkowe ich wspominanie- powodują, ze mam bardzo mieszane uczucia co do tej powieści. Z jednej strony zachwyt dobrym początkiem z drugiej rozczarowanie końcówką...
Pozostaje mi tylko przeczytać inne powieści autorki i sprawdzić jakie historie opowiedziała tam czytelnikom.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz