czwartek, 28 stycznia 2016

Marek Pindral - Oman W cieniu minaretów

Niezbyt często sięgam po powieści podróżnicze, ale są autorzy, dla których robię wyjątek Po udanej lekturze powieści "Chiny (recenzja tutaj) z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po najnowszą opowieść Marka Pindrala "W cieniu Minaretów. Oman". Tym bardziej, że kraj, o którym autor pisze jest mi niemal zupełnie nieznany.


Marek Pindral odwiedził kilkadziesiąt krajów, bacznie obserwując napotykaną po drodze rzeczywistość. (...) W Omanie spędził ponad 1001 dni i nocy, dlatego „W cieniu minaretów" znajdziemy – zupełnie jak w baśniach Szeherezady – opowieść splecioną z wielu wątków:







Już sama okładka zachęca, do tego, żeby zajrzeć do środka, prawda? Mogę was zapewnić, że im dalej tym ciekawiej. Dlaczego? dla mnie przede wszystkim dlatego, że dzięki autorowi konfrontujemy nasz świat z światem rządzącym się zupełnie innymi prawami przede wszystkim religijno-obyczajowymi. Co w zderzeniu z toczącą się wokoło dyskusją na temat muzułmańskich emigrantów i uchodźców nabiera zupełnie innego wymiaru. W jakim sensie? Przede wszystkim dlatego, że autor nie pozostawiając złudzeń przedstawia świat z jednej strony tak ortodoksyjny, że pozwala się kobiecie zginąć w płomieniach, bo jest to obyczajowo lepsze wyjście niż pokazanie jej twarzy, z drugiej strony to świat, gdzie napisy ostrzegające przed uzależnieniem od narkotyków jest tak duże, że kampania prowadzona jest poprzez napisy na foliówkach z supermarketów. To już nie nasze bądź eko, tylko bądź czysty... Takich przykładów autor przywołuje mnóstwo. Dla mnie to zderzenie ograniczeń religijnych z ogromnym ludzkim/ świeckim relatywizmem, który tłumaczy wiele/wszystko jest fenomenem. Chyba po prostu mniej razi niż zderzenie na naszym lokalnym podwórku. I świadczy niewątpliwie o tym, że nie tylko nasza religia nijak nie radzi sobie z nowoczesnością i zmianami, które ta za sobą niesie.

Przeczytamy o flakonie perfum, które kosztują więcej niż samochód, i wielbłądach, droższych od żon. Złożymy ofiarę ze zwierząt, staniemy na najwyższej górze w Omanie i zejdziemy do wioski w głębokim kanionie. Na pustyni złośliwe dżiny będą płatać figle, ale Prorok Sulejman dopilnuje, żeby inne służyły ludziom pomocą. Przy okazji dowiemy się, że ów Sulejman to znany i nam król Salomon, bo wyrastamy przecież z tego samego, biblijnego pnia. Dlatego poznamy także przedślubne perypetie... Jezusa, bo na cześć owego proroka islamu takie imię nosi do dziś wielu muzułmanów. Pojedziemy na pogranicze z Jemenem, skąd królowa Saby wiozła Salomonowi kadzidło, poznamy Arabów, którzy rwali na strzępy polski opłatek, oraz takich, którzy z radością się nim łamali, zapraszając potem autora na wspólne modły do meczetów, potrafiących w Omanie latać niczym dywany.

Co jeszcze wyniknie z owego spotkania zachodniego wędrowcy z Orientem, bo Oman jest w książce pretekstem także do szerszych rozważań? Czy naprawdę tak bardzo różnimy się od muzułmanów, nawet tak konserwatywnych, jak omańscy ibadyci, czy może różnica między nami jest cienka, jak ludzki włos, co przyznał chrześcijański władca Etiopii, dając schronienie wysłannikom Proroka Mahometa? Posłuchajcie tej barwnej, napisanej ze swadą i humorem, opowieści...

Oprócz tego mamy oczywiście cała masę ciekawostek podróżniczych, bo razem z autorem przemierzamy kraj wzdłuż i wszerz poznając nie tylko zabytki wpisane na listę światowego dziedzictwa Unesco, ale również życie i problemy zwykłych mieszkańców. Mieszkańców, którymi okazali się być nie tylko mieszkańcy Omanu, ale całe rzesze emigrantów, który to z różnych powodów zamieszakali na Półwyspie Arabskim. Niby oczywiste, dla mnie jednak było dużym zaskoczeniem, jak koegzystencja kilku narodów wygląda w państwie muzułmańskim, w którym aktualnie nie toczy się żadna woja, a mieszkańcy nie walczą o szeroko pojętą i różnie rozumianą wolność.
Wisienką na torcie jest zdecydowanie duże poczucie humoru, dystans i gawędziarski sposób prowadzenia narracji przez autora. Super opowieść, skłaniająca nie tylko do refleksji, czy warto Oman odwiedzić czy nie....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz