poniedziałek, 17 listopada 2014

Iwona Menzel - W poszukiwaniu zapachu snów

Europa między Wschodem a Zachodem, początek burzliwych lat dziewięćdziesiątych. W Polsce zostaje obalona komuna, w Berlinie pada mur, droga do zjednoczenia Niemiec staje otworem. Na Bałkanach ziemia zaczyna nasiąkać bratnią krwią.



Między Niemcami i Polską krąży niestrudzenie matka dziesięcioletniego Jana, która od lat w Niemczech wychowuje samotnie syna.Z zapartym tchem obserwuje dramatyczny rozwój wydarzeń i heroiczne wysiłki swojej polskiej rodziny, która chwyta się każdego sposobu, żeby uratować przed ostateczną zagładą podupadły majątek.W przypływie szaleńczej odwagi matka Jana spełnia marzenie swojego dzieciństwa i kupuje konia. Marzenia nie spełniają się jednak bezkarnie: Lukrecja okazuje się wierzchowcem wyjątkowo krnąbrnym, nad związkiem bohaterki z ukochanym Joshem coraz bardziej ciąży cień jego byłej żony, a niepokojące nocne telefony rabują jej resztki snu. Euforia zjednoczeniowa mija szybko, kwitnące krajobrazy w nowych landach kwitną nie dla każdego i powoli powraca cicha tęsknota za dobrymi, starymi czasami.

Iwona Menzel to autorka znana mi już wcześniej - jej wcześniejsze, czy raczej  , powieści bardzo mi się podobały. Dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po powieść, którą debiutowała.
Spodziewałam się dużo, zwłaszcza że miała się ona rozgrywać w czasach, o których zawsze z chęcią czytam, czasach, o których lata temu pisałam swoją pracę magisterską.

Książka niestety bardzo mnie rozczarowała. Przede wszystkim przytłoczyła mnie mnogość wątków i postaci, które na swojej drodze spotyka bohaterka. Ich ogrom spowodował tak naprawdę, że większość z nich została potraktowana dość powierzchownie, jakby żaden z nich nie zasługiwał na większą uwagę. Wiele osób, ich historii, często krótko wspominanych-zaledwie kilka akapitów, czy zdań powodowało dla mnie pewien chaos czytelniczy - 3 strony o Maxie, 2 strony o Kasi, potem wzmianka o Bośniaku, który pojawia się na jedno popołudnie, żeby znów zaraz zniknąć. Ubarwienie akcji poprzez nagromadzenie dużej ilości bohaterów, niestety w większości mało wyrazistych, po prostu się nie udało...
Niestety rozczarowała mnie również część poświęcona czasom, w którym akcja się rozgrywa. Owszem są wzmianki, są one ciekawe, czytałam je z dużym zainteresowaniem i przyjemnością, ale było mi tego zdecydowanie za mało na tle perypetii głównej bohaterki. Myślę, ze to jednak moje duże oczekiwania spowodowały to rozczarowanie ;)

Bardzo podobała mi się perspektywa  akcji - z punktu widzenia Polki, która osiadła w Niemczech - jak ona widzi swój stary i nowy kraj, przemiany w nich zachodzące, konfrontuje mentalność ludzi, tradycje i sposób życia. Bardzo ciekawe z punktu widzenia dawnej studentki niemcoznawstwa!


Moja ocena 7/10 

Myślę, że dla lepszej lektury, przynajmniej dla mnie, z części zwrotów z innych języków, przy tak dużym ich nagromadzeniu, można byłoby zrezygnować. Ciągłe zerkanie na dół strony męczy, mimo, że ja te po niemiecku rozumiałam bez problemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz