Drugi tom bestsellerowej serii o komisarzu Williamie Wistingu, cyklu kryminałów mistrzowsko przedstawiających śledztwa norweskiego policjanta z Larviku.
Obecnie w Norwegii jest prawie tysiąc zaginionych osób. Za każdym zniknięciem kryje się swoiste misterium, zagadka. Książka Felicia zaginęła opowiada jedną z takich historii.
Gdy komisarz William Wisting otwiera nową sprawę o zaginięcie, w tym samym czasie podczas prac budowlanych zostaje znalezione ciało kobiety. Dochodzenie odkrywa sieć kłamstw i brzemiennych w skutkach wydarzeń, i pomimo że sprawa jest stara, jej dramatyczne następstwa wciąż są odczuwalne.
Wisting walczy z czasem i ze zbliżającym się przedawnieniem sprawy, ale przede wszystkim z ukrytym mordercą, który myślał, że uda mu się uniknąć kary…
Im więcej książek o komisarzu Wistlingu czytam tym większego nabieram przekonania, że im poźniejsze książki autora tym s? one lepsze, a sama intryga i rozwiązanie tajemnicy ciekawsze.
Tymczasem przy lekturze książki - de facto jednego z pierwszych tomów serii - a wydanej niedawno, okazuje się, że moja teoria tym razem się nie sprawdziła. Bowiem mamy tutaj do czynienia z powieścią dorównującą ostatnim tomom w serii.
Tym razem bowiem komisarz Wistling będzie miał za zadanie zmierzyć się z tajemnicami zaginięć dwóch kobiet. Jednej z nich - tej, której ciało zostało znalezione przypadkiem przy budowie drogi, a która to prawdopodobnie zaginęła przed wieloma laty. Drugiej - młodej kobiety, która wyszła z domu po kłótni z narzeczonym i nie wróciła do domu, a chłopak nie może się z nią skontaktować. Okazuje się w toku śledztwa, te te dwie sprawy mogą się ze sobą łączyć? Czy odnaleziony szkielet może należeć do zaginionej przed laty matki dziewczyny? I co tak naprawdę wydarzyło się 25 lat temu, że do tej pory zagadka nie została wyjaśniona? Czy zaginiona współcześnie dziewczyna popełniła samobójstwo, czy ktoś ją zamordował?
Na te i wiele innych pytań komisarz Wistling będzie musiał znaleźć odpowiedź.
Muszę przyznać, że bardzo długo nie było wiadomo kto jest winny, a autorowi udało się skonstruować ciekawą intrygę, połączyć wiele wątków w jeden, którego rozwiązanie poznajemy dopiero pod koniec powieści.No i na tle całości zakończenie jest ciut słabsze, bo odbiega od trzymającego w napięciu thrillera policyjnego, który dostajemy od pierwszej strony.
Prywatnie cofamy się wraz z bohaterem do szczęśliwego dla niego czasu, kiedy to żyła jego żona i syn. Poznajemy jego życie od kuchni, w przełomowym dla małżeństwa momencie - kiedy to dzieci dorastają, stają się coraz bardziej niezależne, a żona decyduje się na wielomiesięczny wyjazd do Afryki. Całe szczęście wydawnictwo obiecuje kolejny tom jeszcze w tym roku. Mam nadzieję, ze będzie to kolejny, bo dobrze byłoby uzupełnić brakujące luki.
Lubię pisarzy, którzy trzymają pewien poziom przez wiele tomów serii, tak, żeby czytelnik nie był rozczarowany po przeczytaniu najnowszego, żeby wiedział, czego się spodziewać i do tego nie czują niedosytu po zakończonej lekturze. Jørn Lier Horst zdecydowanie należy do takich autorów. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Mam w planach I tom, po jego lekturze zobaczymy co z kolejna częścią :)
OdpowiedzUsuń