poniedziałek, 1 czerwca 2015

Ałbena Grabowska - Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli

W roku 1971, nieopodal Brwinowa, w Pruszkowie na świat przychodzą kolejne w rodzinie Winnych bliźniaczki, córki Basi – Julia i Urszula. Dziewczynki dorastają w kraju ogarniętym kryzysem. Polskie „tu i teraz” oznacza, że wszystko od mięsa począwszy, poprzez słodycze, na przyborach szkolnych skończywszy, trzeba zdobywać – „kombinować” lub „wystawać” w kilometrowych kolejkach. Tu dewizy kupuje się od cinkciarzy, kwiaty od badylarzy, a produkty zza żelaznej kurtyny – w Peweksie.


Nasze młode bohaterki dorastają z Jeremim, chłopcem, który przyszedł na świat tego samego dnia, co bliźniaczki, a którego skomplikowane losy już na zawsze wpiszą się w historię rodziny Winnych. Szczególnie mocna przyjaźń wiąże go z Julią.

Nadchodzą czasy ciekawe, ale i trudne dla tysięcy polskich rodzin, w tym także dla Winnych – budzą się dążenia niepodległościowe, na które odpowiedzią są represje władz skierowane przeciw opozycji. Razem z Winnymi przeżyjemy wprowadzenie stanu wojennego, pierwsze wolne wybory. W tle – skoro życie Winnych toczy się w Pruszkowie – obserwujemy narodziny mafii, z którą już zawsze miasto to będzie się kojarzyć. Czy nowa, kapitalistyczna rzeczywistość będzie przyjazna Winnym?


Z ogromną niecierpliwością czekałam na kolejny tom sagi o losach rodziny Winnych. I muszę przyznać, ze i tym razem się nie rozczarowałam, bo książka podobna do poprzednich tomów, więc ciężko było mi się oderwać.

Może najpierw poświęcę trochę miejsca pewnym niedociągnięciom, których w poprzednich częściach nie występowały, tutaj niestety się pojawiły.

Pierwszy mój zarzut to pewien brak dramatyzmu historycznego, który w dużym stopniu napędzał akcję pierwszych dwóch tomów. Tu owszem mamy siermiężną rzeczywistość, Michelle walczy z reżimem, Winni stoją w kolejkach, pojawiają się rozgrywki mafijne, ale to jednak poniekąd w tle i pozbawione jest tej dramatyczności i pewnego katalizatora.
Może nie przeszkadza to wybitnie w lekturze, ale tym niemniej byłoby lepiej, gdyby było ;)
Drugi, już mniejszy, zarzut to bardzo duże nagromadzenie postaci w finale powieści-owszem autorka umieściła na końcu drzewo genealogiczne, to jednak czułam się troszkę w tym nagromadzeniu zagubiona. Zwłaszcza, ze większość dzieci pojawiło się nagle, by wystąpić w finale, tylko.

Tym niemniej uważam, że ta saga to jedna z najlepszych, jakie ukazały się na polskim rynku, a że ja należę do fanek tego gatunku, to wiem, o czym piszę :)

Ciekawa, frapująca, z barwnymi postaciami, które wraz z wprowadzeniem nowych-młodszych pokoleniowo, wcale nie tracą ani na wyrazistości ani na charakterze. Tom ten był dla mnie tym bardziej ciekawy, że najmłodsze pokolenie Winnych dorastało już w znanej mi rzeczywistości i pewne zjawiska i historie była również historiami mojego dzieciństwa - jak chociażby fenomen różowych chińskich gumek do ścierania teraz uważanych za produkt o niskiej wartości i jakości.

Dobrze czyta się również historie Winnych, bo to rodzina w żaden sposób niewidealizowana. Nic tam nie zamiata się pod dywan, z problemami jak alkoholizm czy anoreksja walczy się i stawia im czoła. Postacie to nie są niedoścignieni bohaterowie, którym wszystko się udaje. Winni to ludzie normalni, z rzeczywistymi problemami, chorobami i namiętnościami. tacy, którzy szukają, błądzą, ale potrafią się do tego przyznać. Do tego mają pewność, ze bez względu na wszystko rodzina będzie ich wspierać. I może dlatego czyta się tą powieść-bo udowadnia, ze w rodzinie jest siła, czego tak wielu z nas często sobie nie uświadamia bądź deprecjonuje.

Moja ocena 8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz