niedziela, 9 grudnia 2012

Koryta Michael - Pod cyprysami

Południowe stany USA wyobrażam sobie jako pełne moskitów, bagien, koszmarnej pogody i czarnej magii voodoo. Koryta Michael zabrał mnie właśnie tam - do miejsca, gdzie najbliższy sklep oddalony jest o 8 km, a najbliżsi sąsiedzi mogą wbić Ci nóż w plecy i nikogo to nie będzie interesowało.

Co do magii VooDoo - trudno powiedzieć, że brakło w tej powieści elementów nadprzyrodzonych - ale to było podane w postaci trochę przesłodzonego, lekkiego sosu - otóż główny bohater widzi, gdy ktoś ma umrzeć. Przesłodzone - ponieważ widzi i albo nic nie może zrobić i ludzie umierają, albo może zrobić i nie umierają, albo nie robi nic (nie zmienia zbytnio planów), a książka kończy się happy-endem.

Oczywiście powieść trafiła do mnie właśnie ze względu na te nadprzyrodzone umiejętności - ale jak już napisałem - to tylko dodatek, każdy, kto nie gustuje w fantasy może spokojnie przeczytać bez obawy o jakieś większe rozczarowanie z tej strony.

Zaczyna się trochę jak powieść drogi - po pierwszej wojnie światowej duża ilość weteranów wojennych mnie bardzo ma co ze sobą zrobić - wędrują oni od jednego obozu pracy (Polaków proszę o porzucenie perioratywnych odczuć co do tego sformułowania - to obozy pracy dobrowolnej i płatnej). O prace ciężko, dla niektórych skończył się właśnie okres dobrobytu związany z prohibicją i szukają nowych pomysłów.

Główny bohater, który wysiada z pociągu jadącego na Florida Keys, przewidując śmierć wszystkim, którzy nim jadą, wyciąga z niego tylko 19latka. Nie przewiduje jednak, że unikając czyhającej zagłady pakuje się z deszczu pod rynnę w prosperujący biznes narkotykowy. Śmierć spotykamy na każdym kroku, i robi się trochę makabrycznie, tu gdzieś spalone zwłoki, tam znów gnijąca kobieta, a tu proszę na deser zamiast pudełka czekoladek....

Nie będę wszystkiego zdradzał - o ile troszeczkę męcząco przebierało się przez duszne i upalne strony tekstu, to po zakończeniu książki miło się ją wspomina. Dobra sensacja/thriller, z nieco łatwym do przewidzenia zakończeniem, i z trudną drogą do zakończenia (gdy nic oprócz walenia młotkiem się nie dzieje), ale to tylko buduje jeszcze bardziej nastrój gorącego i mokrego południa stanów.


W mojej opinii 7/10

Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości:


1 komentarz: