piątek, 28 sierpnia 2015

Charlotte Link - Dwie siostry


Wyjazd na Boże Narodzenie do Yorkshire, krainy wyżynnych torfowisk w północnej Anglii, miał być prezentem urodzinowym i ostatnią próbą uratowania rozpadającego się małżeństwa. Jednak od początku Barbarze i Ralphowi Ambergom nic się nie układa. Już od pierwszej nocy wynajęta przez nich posiadłość Westhill House zostaje odcięta od świata z powodu śnieżycy. Barbara, myszkując po domu, natrafia niespodziewanie na zapiski byłej właścicielki posiadłości, Frances Gray. Ich lektura ożywia niezwykłą historię sprzed pięćdziesięciu lat. Zagłębiając się w aurę miłości, nienawiści, pogardy i tęsknoty za wolnością, Barbara zaczyna poznawać własną duszę i dojrzewa do
najważniejszej decyzji. Decyzji, która nie tylko zmieni jej życie, ale będzie zarazem dopełnieniem losu Frances Gray.



Ostatnio mam sezon na nadrabianie zaległości u poczytnych i polecanych autorów. Do tej grupy zdecydowanie należy powieść nieznanej mi dotąd autorki - Charlotte Link. Książka pożyczona od znajomej jakiś czas temu przeleżala trochę na półce, teraz wiem, ze zdecydowanie za długo.
Wciągnęła mnie niemal od pierwszej strony, bo to historia z cyklu ulubionych-akcja rozpoczyna się na początku wieku, wraz z upływem alt poznajemy losy bohaterki i jej bliskich, pojawiają się nowe wątki, tajemnice i ciekawe postacie.
Wątek historyczny wraz z jego główną bohaterką Frances Gray to zdecydowanie najlepsza cześć całej powieści. Z dużym zainteresowaniem czytała o losach bohaterki tak odstającej społecznie i obyczajowo od czasów, w których przyszło jej żyć.
Wcale nie dziwię się, że główna bohaterka wątku współczesnego zatraciła się w lekturze pamiętnika Frances. Mi ona również bardzo przypadła do gustu.


Z drugiej strony mamy wątek współczesny - małżeństwo prawników oddanych karierom, przezywające duży kryzys relacji wzejemnyh wyjeżdża w odległy zakątek Anglii, by tam spędzić razem trochę czasu i spróbować naprawić, to co się da. Wynajmują od starszej Pani - Laury stary dom Westhill Odcięci od świata poprzez śnieżycę, muszą się zmierzyć z narastającymi pretensjami i zaprzepaszczonymi szansami, a z upływem czasu również topniejącymi zapasami żywności i głodem. W tak trudnej sytuacji paradoksalnie-czego zupełnie byśmy się nie spodziewali-nie zbliżają się do siebie,, bo przypadkiem znaleziony przez Barbarę pamiętnik dawnej mieszkanki, a siostry ich gospodyni wciąga ją tak bardzo, że zapomina tak naprawdę po co tu przyjechała.


Muszę przyznać, ze mimo, iż wątki te się łączą to niewątpliwie watek wcześniejszy dominuje i to zdecydowanie. Nie wiem, czy mi to przeszkadza, bo jest on zdecydowanie lepszy, bardziej przemyślany i dopracowany niż wątek  rozgrywający się współcześnie.

Mój główny zarzut, co do tej powieści to jej słabe, nawet bardzo, zakończenie. Na tle wciągającej całości jest nijakie i pozostawiające czytelnika ze sporym niedosytem.Do mniejszych zarzutów dołączyłabym ten o odwołaniu do wielkiego niebezpieczeństwa i wątku kryminalnego-pierwsze to dość duże naciągnięcie, drugie nadużycie, do tego przewidywalne.

Dużo miejsca autorka poświęciła problemom społecznym poszczególnych epok-że chociażby wspomnieć można ruch sufrażystek, czy problemy żołnierzy wracających do domu z walk wojennych. Ciekawe i sprawiające, ze powieść obyczajowa zyskuje nowe wymiar, stając się powieścią poniekąd historyczną.





poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Lee Child - Poszukiwany

Siedemnasta powieść z Jackiem Reacherem. Zdobywca tytułu Thrillera i Kryminału Roku 2012 w Wielkiej Brytanii. Zimową nocą w nieczynnej pompowni w Nebrasce dochodzi do brutalnego morderstwa: niezidentyfikowany mężczyzna ginie od ciosów nożem. Zabójstwo wygląda na robotę zawodowców. Policja szybko rozsyła komunikat o dwóch podejrzanych, mężczyznach w czarnych garniturach, których widziano na miejscu zbrodni. Szeryf Victor Goodman oraz przysłana z lokalnego biura FBI agentka Julia Sorenson rozpoczynają śledztwo. W tym samym czasie podróżujący autostopem do Wirginii Jack Reacher stoi na węźle autostrady w pobliżu Omaha, czekając na okazję. Ze złamanym, zakrwawionym nosem nie budzi zaufania przejeżdżających kierowców; potrzebuje aż 93 minut, by zabrać się chevroletem, którym jadą trzy identycznie ubrane osoby: dwaj mężczyźni i kobieta. Karen Delfuenso wygląda na przestraszoną i praktycznie całą drogę milczy; natomiast jej bardziej rozmowni towarzysze, King i McQueen, najwyraćniej nie są ludćmi, za których się podają. Jack zastanawia się, jaka ma być jego rola. Czy chodzi o to, by łatwiej przedostać się przez policyjne blokady? Kim jest Delfuenso – współpracowniczką obu mężczyzn czy może ich zakładniczką? Wkrótce Reacher i agentka Sorenson przekonają się, że pozory mylą. W tej sprawie – którą, oprócz FBI, interesują się także CIA i Departament Stanu – nikt, ani nic, nie jest tym, czym się z początku wydaje. Gra toczy się o cooe znacznie poważniejszego niż zwykłe morderstwo... zdemaskowanie niebezpiecznego wroga ukrytego w samym sercu Ameryki.

Chyba powinnam wprowadzić na blogu specjalną etykietę - książki czytane sławą autora - li i jedynie. Niewątpliwie do tej kategorii zaliczyłabym tą powieść. Autora wcześniej mi nieznanego, którego -podobnie jak głównego bohatera jego powieści byłam bardzo ciekawa, bo skoro pojawia się już w tylko kolejnych tomach to musi być coś na rzeczy. Tymczasem w bibliotece udało mi się upolować w bibliotece 17.! tom przygód Jacka Reachera bardzo się ucieszyłam.

Tymczasem okazało się, że moja radość nie trwała długo, bo powieść najkrócej ujmując była średnia - najlepiej wypadł w ogólnym rozrachunku jej opis na okładce. Całą fabułę można podzielić na kilka elementów i określić ją po kolei bardzo powolne tempo - nudno - ciekawiej - nudno- bez pomysłu. Gdyby nie to, ze miałam ciągle złudną nadzieję, ze  w końcu po tym etapie ciekawiej coś się wydarzy, skończyłabym w połowie. Tymczasem moje czytelnicze poświęcenie nie zostało nijak nagrodzone, bo mimo fajnego pomysłu i jednego ciekawego zwrotu akcji to powieść ta niewiele oferuje. A sam Jack Reacher - postać niezwykle tajemnicza, nie wiele o nim wiadomo i sam niewiele o sobie mówi, to podejrzewam był fajny zabieg w pierwszym, czy drugim tomie, mającym na celu przyciągnięcie uwagi czytelnik, to w 17.-mimo, że dla mnie pierwszym - to i tak do końca mi się to nie spodobało, bo było aż przerysowane.

Moja ocena 4,5/10

niedziela, 23 sierpnia 2015

Marta Galewska-Kustra - Z muchą na luzie ćwiczymy buzię

Podstawą poprawnej wymowy jest między innymi odpowiednia ruchomość narządów
artykulacyjnych: warg, języka, podniebienia miękkiego i żuchwy. Warto ją z dzieckiem trenować, a nikt nie zachęci do tego lepiej niż Fefe! To wyjątkowa mucha! Gasi pożary, jeździ samochodem, chodzi do kina, biega w maratonach i jest gwiazdą opery. Kto się z nią zaprzyjaźni, nie będzie się nudzić! Dzięki Fefe ćwiczenia staną się zabawą, a maluch, słuchając opowieści o przygodach muszki i realizując wyznaczone przez nią zadania, nawet się nie zorientuje, że właśnie wykonał ważną pracę.

Książka poprzez wesołą zabawę wspiera rozwój wymowy dziecka, a także jest nieocenioną pomocą dla dzieci z problemami artykulacyjnymi. 




Nie jestem dzieckiem, które dopiero uczy sie mówić lub ćwiczy wymowę, a jednak taka książeczka dla dzieci mnie wciągnęła! Przeczytałam i przejrzałam ją sama, zanim główny recenzent - mój syn został nią obdarowany ;)

Ćwiczenia logopedyczne kojarzą mi sie głównie z męczącymi i często nudnymi powtarzaniem wierszyków przez dzieci, które mają problemy z właściwą wymową. Tutaj autorka - logopeda i pedagog dziecięcy - proponuje zupełnie inne rozwiązanie. Wraz z wyjątkową muchą Fefe dzieci przeżywają rożne przygody, a ćwiczenia proponowane niejako przy okazji na każdej ze stron do każdej historyjki, powiązane z nią ściśle sprawiają, że dziecko z dużo większą chęcią angażuje się w zabawę. Nie mając tym samym wrażenia, ze jest to nauka niejako na siłę, do której to zmuszają rodzice, a maluchy niechętnie wykonują zalecane ćwiczenia. Tutaj raczej jest to naturalne przedłużenie historii muchy. Bardzo dobry pomysł, szczególnie dla rodziców uparciuchów niechętnym wszelkim przymusom i rygorom, zabawa mimochodem, prowadząca do zamierzonego efektu.

Na każdej ze stron pojawiają się dymki - osobno dla rodzica, osobno dla dziecka - z konkretnym zadaniem. Dla rodzica oczywiście jest to opis bardziej szczegółowy i merytoryczny, zawierający konkretne wskazówki, na co zwrócić szczególną uwagę przy danym ćwiczeniu. Co ważne książka zawiera również uwagi skierowane dla dzieci mających dodatkowe problemy np. złe nawyki, co jest fajnym pomysłem, bo nie cała grupa docelowa ;) została potraktowana tak samo.
Do tego fajne ilustracje, zróżnicowana czcionka-pogrubione, czy wyróżnione inną czcionką, kluczowe frazy powodują, że książka ta fascynuje nie tylko dzieci ;)





niedziela, 16 sierpnia 2015

Nikodem Pałasz - Sam na sam ze śmiercią

Lubię kryminały wszelkiej maści i muszę przyznać, że  z ogromnym zainteresowaniem śledzę polski rynek kryminałów z dużymi nadziejami, bo pojawia się coraz więcej coraz lepszych i bardziej obiecujących autorów.

Tym razem też miałam szczęście, bo kryminał Nikodema Pałasza okazał się być całkiem udamy. Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, nie czytałam pierwszego tomu przygód inspektora Wolskiego i jednak w samej powieści było całkiem sporo odwołań do poprzedniej części, to jednak całość okazał się być na tyle interesująca, że odbiór na tym nie ucierpiał.

Kryminał toczy się wokół zabójstwa wschodzącej gwiazdy piłki nożnej - Molokiego Mooketsi, jednak wraz z rozwojem akcji i dużym zagęszczeniem wątków i tajemnic, okazuje się, że znalezienie zabójcy będące punktem wyjścia staje się po prostu jednym z głównych wątków. Tajemnice, podwójne życie, skrywane sekrety, przekupstwa, nieczysta gra - Pałasz w swojej powieści sięga po cały arsenał negatywnych zachowań i ludzkich grzechów, tak jakby chciał przekonać czytelnika, że nie ma dobrych ludzi na tym świecie ;) Jednak mimo tego momentami przerysowania i w moim odczuciu dość ciężkiego początku później akcja rozwija się w dobrym tempie, autor wprowadza coraz to więcej ciekawych
postaci i do ostatniego momentu zastanawiamy się, co jeszcze nas zaskoczy i kto w końcu okaże się zabójcą.
Niewątpliwie dużym plusem tego kryminału jest główny jego bohater - Wiktor Wolski - bezkompromisowy, bezwzględny, o czasem trudnych do zaakceptowania metodach śledztwa; czasem wprawdzie mocno irytuje swoim zachowaniem, to jednak niewątpliwie jest nietuzinkowy i potrafi przykuć uwagę czytelnika. Niestety momentami przypomina swoim drażniącym sposobem bycia Harrye'go Holle z powieści Nesbo, to według mnie jest tutaj zupełnie niepotrzebne.

Książka będzie niewątpliwą gratką dla fanów futbolu, bo traktuje o środowisku piłkarzy, tajemnicach, układach i powiązaniach, nie zawsze tych, które powinny ujrzeć światło dzienne. Widać, że autor zadał sobie dużo trudu gromadząc informacje do tej powieści, bo dopracowanie szczegółów robi wrażenie.

W oczekiwaniu na kolejne spotkanie z inspektorem Wolskim wystawiam ocenę 8/10


Inspektor Wolski musi zmierzyć się z duchami przeszłości. Czy rozwiąże zagadkę śmierci ojca? Czy złapie morderców czarnoskórego piłkarza?

Wschodząca gwiazda polskiej ligi Moloki Mooketsi zostaje brutalnie zamordowany w swoim podwarszawskim mieszkaniu. Sposób, w jaki pozbawiono go życia, może wskazywać na mord rytualny. Multimilioner Jan Grabek, właściciel klubu, w którym grał Moloki, nie ufa policji. Decyduje się zaangażować do prywatnego śledztwa byłego policjanta i od niedawna byłego inspektora Europolu Wiktora Wolskiego. Charyzmatyczny gliniarz, znany z Brudnej gry, wnika w świat polskiego futbolu, zaplecze ekstraligi. Poznaje ciemne tajemnice podwarszawskiego klubu, którym w przeszłości kierowali ludzie stojący na bakier z prawem. Szukając mordercy, spotka na swojej drodze skorumpowanych trenerów, uzależnionych od hazardu i alkoholu zawodników, fałszywych menadżerów i szalonych rodziców. Ale Wolski ma jeszcze jedną tajemnicę do rozwikłania. Przeszłość nie daje mu spokoju. Szukając prawdy o śmierci swojego ojca, spotyka byłego agenta KGB i decyduje się na ryzykowny wyjazd do Petersburga. Tam kolejny raz staje sam na sam ze śmiercią.

Skorumpowani politycy, personalne rozgrywki w Komendzie Stołecznej, świat przestępczy i ucieczka przed wyrokiem półświatka znów stają się codziennością Wolskiego.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Herbjørg Wassmo - Te chwile

Czasem lubię czytać książki inne niż wszystkie, może zabrzmi to trywialnie, bo przy takim nagromadzeniu nowości na rynku czytelniczym ciężko trafić na coś rzeczywiście innego, to jednak tym razem się udało.

Harbjorg Wassmo - była to dla mnie autorka dotychczas nieznana, ale czytałam dużo recenzji jej książek i byłam bardzo ciekawa, czy lektura najnowszej jej powieści przypadnie mi do gustu.


Pierwsze, co już na początku zaskakuje to specyficzna narracja, która nie każdemu czytelnikowi może się spodobać oraz anonimowość głównej bohaterki, narratorki. Nie znamy jej imienia, ale po lekturze książki wiemy o NIEJ naprawdę dużo, ciągle zastanawiają się, ile tak naprawdę JEJ jest w autorce, bo w końcu to powieść  w dużym stopniu autobiograficzna.

Jeżeli chodzi o narrację to miałam momentami wrażenie, że zdania na karcie książki to krótkie, często dosadne, albo dla odmiany urwane- niczym w wierszach Szymborskiej i o ile poezja w ilości hurtowej na raz może nie zawsze jest dobrym pomysłem, to tutaj taka forma pasowała idealnie - do historii i do bezimiennej bohaterki.


Dlaczego ta historia jej inna niż wszystkie, przede wszystkim dlatego, że jest boleśnie szczera i prawdziwa. Bez ubarwiania i ozdobników autorka opisuje historię najpierw biednej dziewczynki molestowanej, później młodej matki aż w końcu żony i pisarki u szczytu sławy. Historia poruszająca, niebanalna, frapująca, wzbudzająca mnóstwo, często skrajnych emocji.

Mimo, ze skończyłam czytać tą książkę już kilka dni temu ciągle wracam do jej epizodów, momentów, chwil, dosadnych twierdzeń, odnośników... Ciągle się zastanawiam, analizuję, myślę..
Nietuzinkowa, inna, boleśnie szczera niebanalnie prawdziwa. Polecam







W książce zostajemy porwani przez wir historii rozgrywającej się na przestrzeni lat, a właściwie całego jej życia. Podróż jest długa i trudna – od dziewczynki, która wyrosła w biednych warunkach w Vesterålen do pisarki u szczytu sławy, żyjącej wśród artystycznej elity.

Podobnie jak Tora i Dina – główne bohaterki w twórczości Wassmo – powoli wyłania się przed nami postać głównej bohaterki. Wrażliwej i nieskończenie silnej. Serce i ból.

"Chwile" to na jednym poziomie fascynująca powieść o dorastaniu i rozwoju, a na innym – ujawnienie drastycznej prawdy o głównej bohaterce, o byłym mężu, matce i ojcu, o łatwo rozpoznawalnych mężczyznach, z którymi ją łączyły uczuciowe relacje.





wtorek, 4 sierpnia 2015

Katarzyna Michalak - Kawiarenka pod różą i Przystań Julii

Jest gorąco, upalnie i również lektury, po które sięgam też raczej okazują się być zdecydowanie z tych letnich i lżejszych. 

Tym razem padło na autorkę, co do której mam dalej mieszane uczucia i po lekturze dwóch kolejnych jej książek moje odczucia przechylają się raczej w kierunku negacji niż zachwytu.
Powinnam poszukać czegoś babskiego, ale zdecydowanie lepszego.



Amelia wiedziała tylko, że ta maleńka cukierenka jest jej przeznaczeniem.
Miała nadzieję, że wśród róż, czekolady, i babeczek z karmelem
odnajdzie wreszcie ukojenie. Oprócz tego nie wiedziała nic. 















Fajna, okładka, z cyklu tych, które cieszą oko i zapowiadają fajna historię. Opis też obiecujący wiele.
I pomysł połączenia książki z książką kucharką również ciekawy, ale ... no właśnie.
Okazuje się, że autorka główny nacisk położyła tutaj na zebranie przepisów (głównie z polecanego bloga, choć nie jest to książka sponsorowana), podzielonych tematycznie,a  dotyczących jak nietrudno się domyśleć słodkości wszelkich, a wątek obyczajowy stał się marginesem dla ogromnego zbioru przepisów na desery wszelakie. O ile wydawanie przepiśników w połączeniu z konkretną fabuła czy historią jest fajne i wiele z nich cieszy się powodzeniem, a przepisy często pojawiają się na blogach, jako pewniaki, które zawsze wychodzą, to nagromadzenie przepisów wszelkich bez odniesienia ich do historii- no może jeden czy dwa wymienione były w treści, to jak dla mnie przerost i brak umiaru. Bo gdyby chcieć złożyć powieść obyczajową, która jak to u autorki tu również trąci momentami infantylizmem, ale potencjał moim zdaniem dużo większy niż jego realizacja, to okazuje się, ze samej powieści mamy zaledwie kilka krótkich rozdziałów i zanim się rozkręci to już jest koniec.

Do tego przepisy, mimo, iż fajne, z dostępnych produktów i pomysłowe, to często niepełne - np. brak w nich informacji o temperaturze i przybliżonym czasie pieczenia, tak jakby skopiowano tylko cześć danej receptury. Aż szkoda, bo warto byłoby wymienić jakieś zalety danej lektury ;)

Pozostaje mieć nadzieję, ze kolejny tom okaże się być bardziej wyważony.





Przewrotny los połączył trzy kobiety mieszkające przy uliczce Leśnych Dzwonków. Szczęście ma jednak to do siebie, że nie trwa długo, a przyszłość skrywa wiele niespodzianek, nie zawsze radosnych…


Julia postanowiła zacząć wszystko od nowa. Spakowała do samochodu dorobek całego życia i ruszyła przed siebie, byle dalej od rozczarowań i zdrady. Czuła, że mały domek w Bieszczadach może stać się jej bezpieczną przystanią, nie wiedziała jednak, co ją czeka na końcu drogi.

Gosia i Kamila, przyjaciółki Julii z Milanówka, muszą zmierzyć się z mroczną tajemnicą, przez którą już utraciły najbliższą im osobę. Łukasz zostaje wciągnięty w niebezpieczną grę. W tej grze stawką jest życie kogoś, kogo kocha. Jeden błąd i nadzieja znów zmieni się w rozpacz.


"Przystań Julii"to ostatnia cześć z  kwiatowej serii. Wczśniej czytałam "Zacisze Gosi" - recenzja tutaj -  i muszę przyznać, ze jeżeli chodzi o ta serię to uważam ją za zdecydowanie najmniej udaną w twórczości autorki, dowodzącą tezy, że literatura kobieca - akurat w tym wydaniu- to powieści płytkie, momentami infantylne, przewidywalne i po prostu kiepskie. 
Historia przewidywalna z kiepskim połączeniem wątku kryminalno-szpiegowskiego z obyczajowym-chociaż dobrze, ze ten pierwszy w ogóle się pojawił urozmaicając ckliwe historie bohaterek. Inaczej byłoby po prostu nie do zniesienia.
Czasem sobie myślę, że może autorka powinna bardziej skupić się na jakości niż na ilości wydawanych książek, bo tutaj im więcej nie znaczy tym lepiej. Niestety

Obie z nich oceniam na maksymalnie 5/10



poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Marlena de Blasi - Wieczory w Umbrii

Najnowsza powieść bestsellerowej autorki, której książki pokochały polskie czytelniczki.

Cztery przyjaciółki spotykają się w każdy czwartek w starym kamiennym domu na wzgórzach nad Orvieto, aby wspólnie gotować, jeść, pić wino i rozmawiać o życiu.


Bohaterki powieści są rodowitymi Umbryjkami, wielbicielkami i strażniczkami umbryjskich tradycji kulinarnych. Wszystkie w swoim życiu zajmowały się profesjonalnie gotowaniem. Wszystkie też wyznają zasadę, że dobry posiłek, rozmowa i towarzystwo osób, które kochamy, pozwalają przeżyć kryzysy i katastrofy życia codziennego a także są okazją do celebrowania chwil szczęścia.


To powieść nie tylko o kuchni, o smakach i zapachach Umbrii, lecz także o wierności, starzeniu się, mężczyznach, dzieciach, przeznaczeniu, mafii i Kościele.



Książka zawiera przepisy tradycyjnej kuchni Umbrii, które bohaterki z upodobaniem przygotowują i spożywają w każdy czwartek.






Jest to pierwsza powieść tej autorki, którą dane mi było przeczytać, chociaż o Marlenie de Blasi, a raczej książkach jej autorstwa czytałam już dużo i byłam bardzo ciekawa jak będzie wyglądało to nasze czytelnicze spotkanie.

Pierwsze moje wrażenie - książka idealna na letnie leniwe i ciepłe wieczory dla kobiet lubiących połączenie historii o innych kobietach z ogromem smaków, tak charakterystycznych dla regionu, w którym autorka umieszcza akcję.

Coczwartkowych spotkań mieszkankom Umbrii można tylko pozazdrościć - w dzisiejszych czasach, tak "zagonionych", ciężko mi sobie wyobrazić cotygodniowe  regularne spotkania przy pysznym jedzeniu - opowieści o życiu, smakowite potrawy, charakterystyczne wino. Niespieszne wieczory z cudownym klimatem i barwnymi historiami kobiet - zazdroszczę tego bohaterkom bardzo!

Duży plus za umieszczenie przez autorkę na końcu powieści osobnego rozdziału zawierającego pyszne przepisy-zawsze takie dodatki sobie cenię, bo miło jest czasem poznać inne potrawy, wypróbować czegoś nowego, o czym właśnie się przeczytało.

Jeżeli chodzi o minusy lektury znalazłam dwa-wszechobecne, a dla mnie nieznającej języka włoskiego po prostu męczące-włoskie słówka. Niestety nie wszystkie z nich były mi znane, a brak tłumaczenia powodował dla mnie pewien dyskomfort.

Drugi z nich to brak tego czegoś, nieuchwytnego, może szczypty zachwytu, która często pojawia się po lekturze dobrej powieści. Tutaj - mimo dużego potencjału, ciekawych bohaterek i klimatu, w który wprowadza nas już okładka zabrakło pewnego dopracowania i iskry ciekawości, która popycha czytelnika do następnej strony. Niestety.

Moja ocena 7/10